Rynek budowlany Rynek budowlany

Budownictwo ma problem z płynnością finansową


Realizacja kontraktów podpisanych przed wybuchem wojny w Ukrainie, w zupełnie innej rzeczywistości gospodarczej, teraz stoi pod znakiem zapytania. Żeby dokończyć budowy, wykonawcy coraz częściej sięgają po środki z nowych kontraktów. Sytuację na rynku oceniają specjaliści z Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.

Zdjęcie autora: Redakcja Termomodernizacja
Zdjęcie autora: Redakcja Termomodernizacja

Redakcja Termomodernizacja

Wydawcą portalu jest GLOBEnergia Sp. z o.o.
Opinia Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji

Podziel się

Do tego dochodzą problemy z przedłużającymi się płatnościami za finalizację umów.

“To prawdziwie piętrzące się problemy. Bo generalnym wykonawcą brakuje środków w pierwotnych budżetach, a dla wielu podwykonawców to teraz być albo nie być na rynku” – mówią eksperci ze Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji i podkreślają, że potrzeba przynajmniej dwóch lat stabilizacji by branża budowlana wróciła na właściwe tory.

Część z ekspertów podkreśla, że w prowadzeniu inwestycji nie pomaga aktualna sytuacja gospodarcza.

“Od długiego czasu funkcjonujemy w niepewnym otoczeniu gospodarczym. Wiele kontraktów, których realizacja powoli dobiega końca, było podpisanych przed wybuchem wojny w Ukrainie, w zupełnie innych warunkach cenowych, co sprawia, że teraz ich finalizacja jest dla wykonawców wyjątkowo trudna. Wzrastające koszty powodują, że na rynku powoli zaczyna brakować gotówki” – wyjaśnia Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.

Jakie wyjście ma sektor budowlany? 

Na wypłaszczonym obecnie rynku coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których wykonawcy czekający na płatności za wykonaną pracę, decydują się na drastyczny krok i rezygnują z budowy, żeby kontraktu nie realizować z własnych pieniędzy. Jak podkreślają eksperci ze Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji, na polepszenie sytuacji trzeba będzie poczekać do wiosny przyszłego roku, kiedy ruszą budowy zakontraktowane w tym roku.

Jednak kłopoty finansowe mają nie tylko firmy budowlane. Generalni wykonawcy muszą realizować inwestycje na warunkach zawartych w umowie z inwestorem nawet dwa lata wcześniej. A podwyżki i skoki cenowe, jakie dotknęły rynek w ciągu ostatnich miesięcy nie zostawiają miejsca na renegocjowanie kwot z wykonawcami.

Kogo ta sytuacja najbardziej dotknie?

Na problemach w branży najwięcej straci jednak kupujący mieszkanie. Bo rosnące koszty budowy inwestor przerzuci na cenę metra kwadratowego. Już teraz widać wyraźny trend wzrostu cen mieszkań. A w przyszłym roku stawki skoczą jeszcze bardziej.

“Najpierw mamy przedłużające się terminy podpisania umów z generalnymi wykonawcami, a potem długie oczekiwanie na kolejne płatności. To zmusza wielu wykonawców do zejścia z budowy. To trudna decyzja i zawsze jest traktowana jako ostateczność. Ale dla firm, które muszą do starych kontraktów dokładać środki z nowych, to często jedyne wyjście z sytuacji” – wyjaśnia Gerard Cieślik z Gerbud, zrzeszonego w SWE i dodaje, że konieczna jest waloryzacja umów, która pozwoli dokończyć budowy przy obecnych stawkach, bo w tych warunkach bardziej opłacalne wydaje się zerwanie nierentownego kontraktu niż jego dokończenie.

Eksperci podkreślają, że dobrym rozwiązaniem byłoby umieszczanie w umowach zapisów o możliwym renegocjowaniu stawek w przyszłości, jeśli sytuacja gospodarcza sprawi, że realizacja kontraktu będzie zagrożona.

Na to nie chcą się jednak zgodzić inwestorzy, którzy obawiają się znacznych podwyżek i wydłużenia terminu realizacji budów. Jednak podpisywanie umów bez bezpiecznego marginesu finansowego jest dla wykonawców bardzo ryzykowne. Niemal tak samo ryzykowne, jak szukanie nowych, bardziej pewnych zleceń, bo to grozi brakiem ciągłości pracy. W konsekwencji może to doprowadzić do utraty pracowników poszukujących stabilnego zatrudnienia.

Źródło: SWE