Budynek bezemisyjny, czyli jaki? Dyrektywa EPBD i niejasna definicja
Nie każdy z nas musi wiedzieć, co oznacza termin budynek bezemisyjny. Co więcej, w różnych sytuacjach ten termin ma nieco inne znaczenie. Gdyby się zastanowić, to definicja, którą przedstawia dyrektywa EPBD, jest mało intuicyjna. Nic dziwnego, że wszelkie zmiany budzą więcej obaw i kontrowersji, niż w rzeczywistości powinny. Powstaje pewien paradoks mogący wprowadzać niewtajemniczonych w błąd, Czym zatem jest bezemisyjny standard budynku i dlaczego nie oznacza on tylko braku emisji?
Podziel się
- Budynek bezemisyjny nie powoduje emisji z paliw kopalnych na miejscu – co to oznacza? Czy dyrektywa EPBD ma swoją definicję?
- Kilka definicji budynku bezemisyjnego. Taka sytuacja rodzi wiele kłopotów.
- Standard bezemisyjny tylko dla nowych budynków. Co z istniejącymi?
Mamy kilka standardów ekologicznego budownictwa. Przede wszystkim kojarzymy budynek pasywny i jego stereotypową prostą bryłę i grube ściany. Oczywiście budynki pasywne nie muszą odstraszać i część z nich wygląda naprawdę dobrze, to z ugruntowaną opinią w społeczeństwie trudno walczyć. Taki budynek posiada bardzo niskie zapotrzebowanie na energię do ogrzewania – jest to maksymalnie 15 kWh/(m2·rok). Jest też budynek zeroenergetyczny, który netto wychodzi na zero w bilansie energetycznym. Są to kosztowne, trudno do wykonania budynki i co najważniejsze – bardzo trudne, a wręcz niemożliwe jest doprowadzenie istniejącego budynku do tak wyśrubowanych standardów. Inaczej jest, gdy budynek mamy doprowadzić go do standardu bezemisyjnego. Czy dyrektywa EPBD zachowuje ten podział?
Budynek bezemisyjny – co to właściwie znaczy?
Technicznie rzecz biorąc, budynek bezemisyjny nie powinien powodować emisji zanieczyszczeń i gazów cieplarnianych, ale definicja w dyrektwie EPBD ogranicza ją tylko do paliw kopalnych spalanych na miejscu. Oznacza to, że energia elektryczna i ciepło sieciowe nie są wykluczone z budynku o zerowej emisji. Niby szczegół, ale nie wszyscy o tym wiedzą, o czym powiemy później. W łaskach jest także biomasa, która co prawda powoduje emisję, ale jest źródłem odnawialnym.
Słysząc budynek bezemisyjny pierwsze, co przychodzi na myśl to pompa ciepła, fotowoltaika i magazyn energii, czyli inwestycja, której koszt dla budynku jednorodzinnego przekracza 100 tys. złotych. Nie jest też tajemnicą, że niewiele osób w Polsce mogłoby wyasygnować tak duże kwoty i nie może dziwić sprzeciw wobec wprowadzania standardów niedostępnych ekonomicznie dla większości ludzi. Standard ten również nie wskazuje, ile energii ma potrzebować budynek – zwraca uwagę na jej pochodzenie. Oczywiście im mniejsze zapotrzebowanie, tym moc urządzeń musi być mniejsza, a za tym idzie również niższa ich cena i późniejsze obniżone koszty użytkowania budynku. Często jednak definicja budynku bezemisyjnego zawiera wzmiankę o wielkości zapotrzebowania na energię, co jednak związane jest z tym, że prościej jest w taki sposób osiągnąć bezemisyjność. Przykładowo inwestycja w pompę ciepła nie powinna odbyć się w budynku o wysokim zapotrzebowaniu na ciepło. Wpływa to na koszt montażu i efektywność urządzenia.
EPBD ma swoją definicję
Niektórzy na forach internetowych i portalach, które nie sprzyjają rozwiązaniom proekologicznym, rozważają tę sytuację dogłębniej ,niż ustawa przewiduje. W jaki sposób? Aby zdyskredytować ideę, często podejmowana jest linia ataku o rzekomej konieczności nagłej i natychmiastowej dekarbonizacji ciepłownictwa i energetyki. Emisję z tych miejsc wykorzystuje się jako argument przeciwko rozwojowi bezemisyjnych budynków w Polsce, bo energia dostarczana do nich nie jest bezemisyjna. Dlatego podkreślamy – bezemisyjny budynek nie powoduje emisji z paliw kopalnych na miejscu. Dyrektywa EPBD wskazuje również, że taki budynek powinien potrzebować niewielkiej ilości energii, lecz nie precyzuje, ile dokładnie.
“Budynek bezemisyjny oznacza budynek [...] wymagający zerowej lub bardzo małej ilości energii, niewytwarzający na miejscu emisji dwutlenku węgla z paliw kopalnych i wytwarzający zerowe lub bardzo małe ilości operacyjnych emisji gazów cieplarnianych” – przedstawia dyrektywa EPBD.
Gdyby się tak nad tym zastanowić, to już aktualnie nowe budownictwo musi się charakteryzować niskim zapotrzebowaniem na energię. Dla budynków jednorodzinnych to 70 kWh/(m2·rok), a dla wielorodzinnych 65 kWh/(m2·rok). Jeszcze według WT 2014 wskaźnik w tym pierwszym przypadku wynosił 120 kWh/(m2·rok). Jesteśmy więc na drodze obniżania tego współczynnika, który w efekcie powoduje niższe rachunki za energię w przyszłości – skądkolwiek by ona nie pochodziła.
Standard bezemisyjny tylko dla nowego budownictwa?
Na sam koniec uspokoimy, że według EPBD bezemisyjne będą musiały być tylko nowe budynki i to dopiero od 2028 roku w przypadku budynków użyteczności publicznej. Reszta obiektów budowlanych, w tym budynki mieszkalne, zostaną włączone pod ten standard w 2030 roku. Co w przypadku budynków istniejących? Ich bezemisyjność w klasycznej formie ma zostać osiągnięta w 2040 roku, kiedy to z ogrzewania wszystkich budynków mają zostać usunięte paliwa kopalne. Są to cele bardzo ambitne i wielu przychylnie patrzących na transformację energetyczną ekspertów uważa, że realizacja tak złożonych strategii może napotkać znaczne opóźnienia. Wiele też będzie zależeć od naszego krajowego planu renowacji budynków, o którym szerzej pisaliśmy w materiale: Nie będzie obowiązkowych remontów! EPBD i krajowy plan renowacji budynków
Największym problemem jest właściwie brak jednoznacznej definicji budynku bezemisyjnego. Jak widać powyżej – sposobów na interpretowanie tego terminu jest wiele, co utrudnia przekazywanie wiedzy osobom, które na co dzień z budownictwem nie ma nic wspólnego. Dyrektywa ma jednak czyste ręce, bo sama określa, co powinno rozumieć się pod terminem bezemisyjny. Czy technicznie ich definicja jest zgodna z prawdą? Cóż, sam termin nie dostarcza nam pełnej informacji o faktycznym stanie budynku. Dla odbiorcy informacji budynek bezemisyjny to budynek, który nie emituje zanieczyszczeń (ewentualnie ograniczając je do CO2). Takie utrudnienie w przekazywaniu wiadomości później odbija się czkawką w postaci społecznego niezadowolenia. I to na własne życzenie.
Źródło: europarl.europa.eu